A może tak zmienić kierunek. Od wczoraj nie daje mi to spokoju. Jedno jest pewne: warto się rozwijać zawsze. Bez względu na wiek, status społeczny czy finansowy warto się kształcić i nie mam tu koniecznie na myśli kolejnego tytułu magistra czy doktora tylko drobne rzeczy.
Najlepsze co możemy zrobic jeśli nie mamy czasu na naukę poza domem to czytać książki. Nasz mózg to mięsień jak każdy inny i należy go ćwiczyć. Ja obecnie czytam Zbigniewa Miłoszewskiego, jego trylogie. "Gniew" za mną, w trakcie "Ziarno prawdy" a przede mną "Uwikłanie" . Polecam każdemu kto uwielbia kryminały. Wciąga i chce się pochłoniać każdą kolejna stronę:)
A wracając do naszego mózgu, czy jest granica która nam "zabroni" sie uczyć? Życie pokazuje, ze niekoniecznie. W końcu są uniwersytety trzeciego wieku, starsi ludzie spotykają sie na rożnych kursach itd.
Ale jest strach. Idziemy przykładowo po sporej przerwie na studia: damy radę? Jak pogodzimy prace, opiekę nad dziećmi i naukę? Czy warto w ogóle sie za to zabierać?
Przede mną pojawiała sie możliwość. Nie mogę od wczoraj przestać o tym myślec. Bo bardzo mnie kusi i choć jest to zupełnie inna branża to warto spróbować-przynjamniej tak myśle. Ale to nie jest tak proste jak by sie wydawało. Bo raz mi mi nie wyszło i czy warto cokolwiek zaczynać? No i te zajęte weekendy i dziecko i pieniądze( bo nic przecież nie jest za darmo).
Ach.... I czy bym sie odnalazła wsród studentów? Oj póki co to czysto teoretyczne rozważania. Ale perspektywa mimo wszystko kusząca:)
Najlepsze co możemy zrobic jeśli nie mamy czasu na naukę poza domem to czytać książki. Nasz mózg to mięsień jak każdy inny i należy go ćwiczyć. Ja obecnie czytam Zbigniewa Miłoszewskiego, jego trylogie. "Gniew" za mną, w trakcie "Ziarno prawdy" a przede mną "Uwikłanie" . Polecam każdemu kto uwielbia kryminały. Wciąga i chce się pochłoniać każdą kolejna stronę:)
A wracając do naszego mózgu, czy jest granica która nam "zabroni" sie uczyć? Życie pokazuje, ze niekoniecznie. W końcu są uniwersytety trzeciego wieku, starsi ludzie spotykają sie na rożnych kursach itd.
Ale jest strach. Idziemy przykładowo po sporej przerwie na studia: damy radę? Jak pogodzimy prace, opiekę nad dziećmi i naukę? Czy warto w ogóle sie za to zabierać?
Przede mną pojawiała sie możliwość. Nie mogę od wczoraj przestać o tym myślec. Bo bardzo mnie kusi i choć jest to zupełnie inna branża to warto spróbować-przynjamniej tak myśle. Ale to nie jest tak proste jak by sie wydawało. Bo raz mi mi nie wyszło i czy warto cokolwiek zaczynać? No i te zajęte weekendy i dziecko i pieniądze( bo nic przecież nie jest za darmo).
Ach.... I czy bym sie odnalazła wsród studentów? Oj póki co to czysto teoretyczne rozważania. Ale perspektywa mimo wszystko kusząca:)
Komentarze
Prześlij komentarz