Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Czy warto czekać z postanowieniami do Nowego Roku?

Święta, święta i po świętach.  I już wielkimi korkami zbliżamy się do Nowego Roku.  Idealny czas, aby powziąć nowe postanowienia.  Na pewno?  Jesteśmy przejedzeni, zmęczeni, przesyceni, wykończeni pogodą. Wiadomo dla nas Polaków - jaka by nie była zawsze będzie zła :)  Jedni wracają do pracy, inni mają wolne i siedzą w domu z dziećmi ( ale czy można to nazwać wolnym?)  No i wiadomo trzeba na szybko sobie ogarnąć jakieś postanowienia : schudnę, zacznę ćwiczyć,kupię dom, samochód itd.  Cóż wielkie plany przed nami, co?  Hmm a co mieliśmy zrobić w tym roku? Czy z naszych szumnych postanowień coś wyszło?  Szczerze - ja tak na przekór - nie robię postanowień.  Bo co z tego, że powiem sobie np.: zacznę ćwiczyć, jak nie zrobię tego od razu to w przyszłym roku równie szybko o tym zapomnę :) moja rodzina doskonale wie jak to z moją pamięcią bywa 😀 Więc jak już chcemy coś postanowić, głęboko zastanówmy się jaki nadać sobie cel - radzę nie za dużo. Przygotujmy się do niego, zastanówm

Najważniejsze jest życie!

Ci, którzy czytają mojego bloga wiedzą, że już kilkakrotnie pisałam o równowadze, spokoju, spowolnieniu tempa. Warto, zwłaszcza przed  Świętami, usiąść i zastanowić się nad bieganiną oraz krzątaniną. Choć jest to trochę urocze i wiąże się z tradycją - to mam wrażenie, że zapominamy o tym na czym właściwie mamy się skupić.  Myślimy - prezenty, kolacja wigilijna, 12 potraw, sprzątanie, mycie okien? Swoją droga - mycie okien w grudniu. Skąd się to wzięło?  I siadamy zmęczeni do stołu....  Jaki to mam sens?  Jasne! Są takie freaki, którzy to uwielbiają! Widzą w tym cel: przygotowanie potraw sprawia im przyjemność itd - mój sceptycyzm wynika pewnie z tego, że moje zdolności kulinarne pozostawiają wiele do życzenia, ale nie żebym się tym specjalnie przejmowała:)  No cóż - chciałabym wszystkim przypomnieć, że całe te świętowanie ma sens, kiedy w końcu mamy czas dla naszych bliskich.  Pozbądźmy się - złości, goryczy, zapomnijmy o tym co złego się między nami wydarzyło i

Czas na recenzje:)

Radości z kobiecości. Książka od kobiet dla kobiet i nie tylko.  Wiele spraw opisanych nie było do dla mnie zaskoczeniem. W końcu chodziłam na lekcje biologii :) no i fakt, że jestem kobietą też ułatwił mi sprawę :)  Styl, w jakim zostały przedstawione tzw "sprawy kobiece" to fachowy, chłodny, lekarski żargon połączony z nutą dowcipu i lekkością.  Dla potencjalnego czytelnika znaczy to, że to nie jest poradnik typu: jak poradzić sobie z miesiączka? Jak okiełznać wahania nastroju?  Książka przedstawia fakty. Autorki opisują po kolei jakie zależności zachodzą w naszym organizmie.  I co bardzo ważne są bezstronne.  Opisane są między innymi sposoby antykoncepcji począwszy od implantu skończywszy na kalendarzyku.  Nie opowiadają się za jedną z określonych metod tylko opisują na podstawie badań, które są najbardziej skuteczne.  Więc biorąc do ręki książkę możemy się spodziewać fachowej wiedzy i faktów:)  Oczywiście poruszany jest także temat błony dziewiczej, zwanej hy

Bez filtra

Zbliżają się Święta Bożego Narodzenia a dla niektórych Gwiazdka. Okres zwłaszcza przed to szalony czas - reklamy, centra handlowe już po 1 listopada przystrajają się w kokardki, bombki, choinki itd. Właściwie jesteśmy bombardowani informacjami - czego potrzebujemy: prezenty, nowa zastawa, kiecka ( bo jak ubrać coś co mieliśmy na sobie w tamtym roku). Nie wspomnę o innych promocjach.  I zapominamy o najważniejszym.  Święta to czas rodzinny, gdzie możemy usiąść i tak po prostu ze sobą porozmawiać albo pobyć. Nie musimy się śpieszyć.  Ale czy o tym pamiętamy szukając kolejnego prezentu w sklepie? Albo stojąc godzinami w kuchni? Tylko po to, aby przy stole paść ze zmęczenia?  No ale najważniejsze - stół jest zastawiony po brzegi, pod choinką nie mieszczą się prezenty.  Nie wspomnę o atmosferze- daleko jej do świątecznej, raczej przypomina pole bitwy  z brudem, jedzeniem itd.  Może warto zmienić nawyki? Odpuścić sobie. Nie ma się błyszczeć.  Ma być naturalnie, bez filtra.  Dywanu nie trzeb

Chce, chce to mieć !

Nie ukrywajmy, konsumpcjonizm wkradł się do naszego życia już na stałe. Możemy twierdzić, że nie lubimy zakupów, ale jedno jest pewne                       UWIELBIAMY MIEĆ! (Przynajmniej ja)  Za nami Mikołajki przed Boże Narodzenie. I się zaczyna - magia świąt w sklepach. Na szczęście jestem już w takim wieku, że liczy się dla mnie jakość a nie ilość, więc wolej mniej, ale konkretniej.  Czyli zupełne przeciwieństwo dzieciaków:)  W sklepach mamy ogromny wybór zabawek.  Oczywiście to nie prezenty są najważniejsze a wspólny czas spędzony z dzieckiem.  Ale się nie oszukujmy - dzieci uwielbiają mieć nowe zabawki!  A my chcemy:  - im wynagrodzić czas, którego nie mamy - dać im więcej niż my mieliśmy  - mieć święty spokój  :) Z moim synem przeżywam drugie dzieciństwo, lubię się z nim bawić a jak widzę w sklepie nowe zabawki to aż szkoda mi czasem ich nie brać.  Oczywiście wiem, że należy uczyć oszczędności, że nie zawsze wszystko można mieć od razu itd.  Uważam, że jeśli ktoś m

Jak(nie)marzyć?

Zbliżają się Święta, czas w którym będziemy sobie nawzajem składać życzenia, mniej więcej tak: zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń ..... no i zaraz potem Nowy Rok - kolejne życzenia, nowe plany,postanowienia....  Zatrzymajmy się przy tych marzeniach, planach...  Czy warto je robić akurat wtedy gdy mamy kaca albo jesteśmy zmęczeni po nocnej imprezie sylwestrowej?  Już sam fakt, że postanawiamy o czymś kiedy nasz mózg może tego nie zarejestrować :) świadczy o tym, że nie warto ich traktować poważnie.  A przecież pragniemy, marzymy ....  więc chcemy to przekuć w czyny, czyż nie?  Oczywiście, nie da się zrealizować planów w jeden dzień. Nie obudzimy się w Nowym Roku w innym wydaniu.  Nadal to będziemy my.  Jeśli chcemy traktować poważnie nasze plany, to warto zacząć do razu.  Nie ma sensu czekać do świąt, urodzin, nowego roku itd.  Skoro czegoś pragniemy - zabierzmy się za to teraz.  To nie znaczy, że pójdzie z górki i osiągniemy cel szybko.  Realizacja marzeń, planów bez wzg

(Nie)Konsekwetna

Konsekwencja  Pierwsze z czym mi się to słowo kojarzy to wychowanie dzieci, rygor, reguły, zasady, brak odstępstw itd.  Oczywiście istnieje grono osób, które potrafią sztywno trzymać się harmonogramu. Czasem im zazdroszczę...  Choć jestem raczej dobrze zorganizowana to co do konsekwencji to bywa różnie. O ile dbamy, aby nasz Maluch codziennie miał zapewniony rytuał - jedzenia, spania zabawy itd... to już konsekwentne działania wobec własnej osoby wychodzą mi słabo.  Z czego to wynika?  Brak wiary, że mi się uda?  Słaba motywacja?  Lenistwo?  Tak szczerze - wszystko po trochu, ale najbardziej chyba wymówka nr 3.  Jestem przekonana, że każda z nas tak ma, bo jak już ogarniemy wszystko w około to dla siebie zostaje mało czasu.  I powiem tak nie ma sensu sobie wyrzucać jeśli po raz kolejny nie przeczytałaś książki choć miałaś to robić regularnie, nie ćwiczyłaś, znów zjadłaś tego batona choć miałaś ograniczyć słodkości.  Życie jest tylko jedno! Warto chłonąć emocje, wraże

"Akceptuj to, czego nie możesz zmienić, zmieniaj to, na co masz wpływ."

"Ogarnij się. Jak skutecznie rządzić sobą"  Jeśli liczysz, że jest to typowy poradnik, który powie Ci po kolei co masz zrobić, aby odnieść sukces w tydzień to sobie odpuść. Nie można w 5 minut stać się przebojową dziewczyną jeśli przez 20 lat byłaś nieśmiała.  To książka, która wskaże Ci kierunek. Dzięki niej przypomnisz sobie, że nie ma ideałów. Na Twoją osobowość składają się zalety i wady. Jeśli chcesz dokonać istotnych zmian w życiu to przede wszystkim musisz zaakceptować siebie taką jaką jesteś, a co za tym idzie łatwiej Ci będzie się rozwijać.  Warto też pamiętać, że zmiany nie dokonują się od razu. Małego tego jest to długi proces, który może trwać latami.  Nie jest łatwo zwłaszcza, że nasze nawyki są mocno zakorzenione, więc potrzeba dużo wysiłku, aby ewoluować.  Sądziłam, że jestem w miarę ogarnięta. Jednak po przeczytaniu tej książki wiem, iż jeśli chce coś jeszcze zmienić, czeka mnie długa praca nad sobą.  Pierwszy krok już za mną, czyli akceptacja- tego ki

Czas dla dziecka!

Trudno dziś wychować dzieci, choć w dobie dostępu do dużej ilości informacji powinno być wręcz odwrotnie.  Przyszli rodzice mają do wyboru mnóstwo poradników książkowych, wiele stron internetowych poświęconych stylom wychowywania, etapom rozwojowym, wyższości karmienia piersią nad butelką i odwrotnie, wprowadzania stałych pokarmów oraz radom typu jak uśpić niemowlę w 5 minut, jak oduczyć noszenia pampersów itp. Wymieniać można mnóstwo , a co za tym idzie zagubić się równie łatwo .  Jakim rodzicem być? Jaki obrać styl wychowania? Mnogość informacji otumania.  Pierwsza zasadą, którą powinniśmy się kierować to nasza intuicja. Uwierzcie mi: natura zadbała, abyśmy wybierały to co najlepsze.  Czas - nic cenniejszego nie możemy podarować pociechom. Wystarczy się wyłączyć i dać dziecku naszą obecność.  Jestem mamą, która uwielbia bawić się z ze swoim dzieckiem. Poświęcam mu swoją uwagę i czas, choć słowo poświęcam nie brzmi za dobrze.... bo nie czuje, że rezygnuje z czegoś, z innych as

Czas na relaks !

  Czasem już nie mam sił. Są pewne rozmowy, które zamiast mnie zmotywować, sprawiają, że chce działać, ale w zupełnie innym kierunku.    Dla mnie to sygnał - pora na odpoczynek. Na szczęście przede mną długi weekend, dzięki czemu mam szanse się zrelaksować, a co za tym idzie być może dokonać istotnych zmian. Mam nadzieję, że mi się uda.  Nastąpiło u mnie zmęczenie materiału. Złożyło się na to kilka czynników, więc teraz skupie się tylko na sobie.  Zdrowy egoizm - przychodzi taki czas, że nasze JA zaczyna się dopominać i walczyć o uwagę. Zadbajmy o nie, o siebie.    Niedawno obchodziliśmy Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego, który był poświęcony zdrowiu psychicznemu w pracy.  Spędzamy w niej przynajmniej 8 godzin dziennie, dłużej niż w domu. Więc jeśli szwankuje w niej atmosfera, czy inne rzeczy to się odbija na naszym życiu i zdrowiu.  Pozostają dwie rzeczy:  zmiana  lub walka o swoje zdrowie, budowanie odporności psychicznej a co za tym idzie otaczanie się tylko właściwymi d

Po pierwsze: akceptacja!

Przychodzi taki moment, że zaczynasz akceptować to co dzieje się wokół siebie. I co istotne to nie jest kwestia ignorancji a dojrzałości.  Choć nie zawsze się godzisz na wszystko to wiesz, że nie walczy się z wiatrakami. I jesteś na tyle dojrzała, że tego nie robisz. Nie tracisz niepotrzebnie nerwów, czasu, siły.  Zmieniam to na co mam wpływ, a jeśli nie mogę to sobie odpuszczam. I szukam innego sposób.     Warto sobie ustawić hierarchię - co dla nas jest najważniejsze. I kierować się tym. A reszta się ułoży :) albo będzie bardziej znośna ;) Choć zdarza się, że o tym zapominam i wkurzam, ale uczę się na błędach:) Jestem we właściwym miejscu, dlatego pewne sprawy łatwiej mi zaakceptować, mimo wszystko, ale również dzięki temu lmam siłę, by działać dalej i dokonać istotnych zmian. 

Bez nerwów proszę:)

   Hmm już tyle razy pisałam, że nie warto panować nad swoimi emocjami. Trzeba z nimi współgrać.     Jednak co kiedy nagle znów krzyczysz na dziecko a potem i tak przepraszasz, bo powód do nerwów był błahy.... i pojawia się myśl:  PRZECIEŻ POWINNAM ZAPANOWAĆ NAD SOBĄ !         Ale czy na pewno? Co w takiej sytuacji zrobić?     Ja już znalazłam metodę. Po prostu wychodzę albo biorę klika głębokich oddechów. Żałuje, że nie pamiętam o tym za każdym razem. Nie tłumie - bo to szkodzi mi, ale nie chce też unieszczęśliwiać mojego dziecka.  Uczę się. I staram i wiem, że warto. Bo krzyk wymierzony w drugą osobę - dziecko, partnera, rodzinę, przyjaciółkę - szkodzi.  Więc warto pracować nad sobą. Znaleźć złoty środek.  Nie jest łatwo - zwłaszcza jak ma się dzieci :) Ale wiem że to zaprocentuje w przyszłości:)  Więc wrzućmy na luz :) czasem warto odpuścić sobie i innym w koło :) 

Rozum czy serce?

  Tyle z nimi zachodu: doprowadzają do łez zarówno ze szczęścia jaki i ze złości, czy smutku. W jednej chwili euforia unosi nas nad ziemią a zaraz potem upadamy i nie możemy się podnieść.                       Nasze emocje                                 Co z nimi zrobić? Zaakceptować, odrzucić, okiełznać...?    Przede wszystkim bądźmy za nie odpowiedzialni, uczciwi. Pamiętajmy, że wszystkie emocje są potrzebne. Potraktujmy je jako siła napędowa do działania! To dzięki nim dokonujemy przełomowych decyzji w swoim życiu.    Bardzo istotny jest fakt, aby nie ignorować naszych uczuć i współgrać z nimi.  Czyli odpowiedz na pytanie:        Kierować się rozumem, czy sercem?  Jest prosta - współpracować :)  Jedno bez drugiego nie istnieje:)     Pamiętajmy emocje są potrzebne nam wszystkim - dajmy im upust!  Warto zwrócić jednak uwagę na to, że w momencie podejmowania decyzji ważne, aby pojawiły się zarówno głosy serca jak i rozumu.     Choć szczerze zdarzają się wyjątki;)  Pewne i

Kiedy dorosną...?

Wychowujemy, przytulamy, pocieszamy, wspieramy, wyznaczamy granice, kłócimy się, przekonujemy do naszych racji a co najważniejsze: kochamy nasze dzieci bezgranicznie i choć czasem mamy dość, pragniemy spokoju - to najważniejsze jest dla nas ich szczęście.  I przychodzi ten monet kiedy dorastają i wybierają swoją ścieżkę.  A my rodzice - zostajemy.... i w końcu nastaje ta cisza, o którą się czasem modlimy.  Co wtedy ? Co zrobić kiedy odzyskaliśmy wolny czas?  Nie jest łatwo się odnaleźć. Czujemy, że coś straciliśmy.  Ale czy faktycznie tak jest? Może warto spojrzeć na to z drugiej strony.  Zyskaliśmy czas dla siebie.  Wolność - nie musimy spieszyć się z obiadem, nie musimy myśleć o szkole, wywiadówkach, kartkówkach itp. nie musimy czekać aż wróci z imprezy itp.  No właśnie:  NIE MUSIMY!  W końcu możemy.  Możemy zrobić coś tylko dla siebie i nikt nam w tym nie będzie przeszkadzał.  Doceńmy ten czas. Potraktujmy jako dar.  Jeśli do tej pory nie mogliśmy oddawać się swojej

Brak weny

Czasem stajemy się bezsilni - brak wpływu na niektóre sytuacje sprawiają, że energia poprostu z nas uchodzi, czujemy się wypompowani... nie mamy pomysłu na to co dalej... los ewidentnie nam nie sprzyja.  Mamy dwie opcje do wyboru:  1. Poddamy się. Zrezygnujemy z naszego życia. Decyzje będą zapadłaby obok. Jak coś nie wyjdzie - wiemy nie nasza wina przecież nie my o tym postanowiliśmy. Wygodnie? Kusi? Tylko czy tak powinno być? Czy chcemy, aby tak było? Czy na dłuższa metę to się nam opłaca?  2. Zaakceptować stan obecny- ale działać dalej. Jeśli nie możemy teraz czegoś zmienić warto poczekać, rozglądać się. Rozwiązania przyjądą. A my w tym czasie skupmy się na czymś innym. I działajmy.  Nie pozwólmy, aby niemoc wzięła górę! 

Teraz JA

Codziennie na wysokich obrotach. Nie ma chwili wytchnienia. Ciagle coś- praca,  dzieci, dom itd. Ile osób tyle sytuacji.   Stajemy się coraz bardziej zmęczeni, poirytowani. Pogoda też nas nie rozpieszcza, zimno, deszcz. Aż się prosi o nie wychodzenie z łóżka i zapadnięcie w sen zimowy.  Co zrobić kiedy organizm fizycznie i psychicznie domaga się odpoczynku? Kiedy sami czujemy, że już ostatnimi siłami funkcjonujemy.  Stwórzmy sobie strefę JA Miejsce tylko zarezerowane dla nas. Bądźmy egoistami i zróbmy tylko coś dla siebie. Niech będzie 15 czy 30 minut. Skupmy się w tym czasie na sobie. Niech nasze Ja dominuje!  Czym ma być to miejsce?  Na to pytanie trzeba już odpowiedzieć samemu.  Co lubimy, co nas relaksuje, czy to siłownia, czy książka, czy wino, czy spotkanie z przyjaciółmi.... to zależy od nas.  Najlepszym rozwiązaniem to korzystanie ze strefy JA codziennie - choć przez chwile. Niech to będzie nasze SPA Dajmy sobie czas na upust emocji - nie ważne czy to ma być śmiech

Raz przeżyte ....

Raz przeżyte pozostają w nas na zawsze.... możemy nie pamiętać, możemy nie przywoływać, ale one już są.  Pozostawiły ślad....  nie zawsze a może nawet częściej nie przywołują pozytywnych wspomnień. Czy nam się to podoba czy nie .... one w nas są.....  oczywiście chcielibyśmy nie pamiętać, czasem nie czuć...  ale wtedy byśmy się pozbawili  odczuwania świata- tych dobrych, pozytywnych chwil, zabralibyśmy sobie radość życia.  Bo szczęście dostaliśmy w pakiecie z cierpieniem, smutek z radością, miłość ze złością itd. ...  O czym mowa?  Emocje!  Zróbmy sobie miejsce w życiu na odczuwanie każdej emocji.  Będzie łatwiej - nawet jak wróci to o czym chcemy zapomnieć - będziemy silniejsi .... 

Warto sobie odpuścić!

Im jestem starsza tym mi łatwiej. Bo jaki jest sens, że będziemy rozpamiętywać- ktoś miał pretensje w sklepie, jakaś obca osoba na nas naskoczyła, nie poszło nam w pracy.... itd.  Powodów do stresu i nerwów można znaleźć mnóstwo, ale czy warto?  Muszę jeszcze się sporo nauczyć, aby pewne rzeczy mnie nie wkurzały- zwłaszcza dotyczy to sfery zawodowej, ale się uczę! Staram się wychodzić z założenia, że jeśli nie mam na coś wpływu to muszę to zaakceptować i poszukać innego rozwiązania.  Dotyczy to też wyglądu zewnętrznego. Kiedyś bardziej się spianalam - koniecznie musiałam zrobić makijaż, ubrać się elegancko itp. A teraz- a właściwie jak zostałam mamą wrzuciłam na luz. I szczerze - czuje się z tym cudownie!  W myśl zasady:  Mogę wszystko, ale czy mi się chce :) 

Pierwszy dzień

Dziś zaprowadziłam Mojego już Przedszkolaka do przedszkola i.... i myślałam, że to już za mną. Gdy Aleksander skończył rok musiałam oddać go do żłobka. Czułam się strasznie. Mały płakał, bo nie wiedział o co chodzi a ja.... a ja nie miałam innego wyjścia. Dziś zaczął przygodę z przedszkolem. I znowu przechodzę przez to samo co 2 lata temu. Oboje płakaliśmy - on bo nie chciał zostać a ja....a a ja a ja wiadomo czemu. Ciężko mówi się "nie" zapłakanemu dziecku, które patrzy dużymi oczami na mnie i pyta się, czy mogę iść z nim. Osobiście uważam, że dobrze dziecku robi przedszkole. Warto je posłać i dać szanse dziecku na interakcje z innymi. Ale rozum swoje a serce swoje.  Im moje dziecko jest starsze tym miłość do niego staje się dojrzalsza. Chyba ciężko mi przed sobą przyznać, że to nie mały bobas a już samodzielny trzylatek, który ma prawo do swojego zdania ( moje dziecko akurat tych zdań wyrzuca z siebie całe mnóstwo) Ostatnio nawet nocował u dziadków.

(Nie)-ambitna!

Czy mogłabym nie pracować? Tak! Zdecydowanie! Czy to znaczy że nie jestem ambitna? Nie! zdecydowanie nie!  Uważam, że praca zabiera nam czas! Czas na to, aby w pełni korzystać i cieszyć się z życia! Polubiłam ranki, w których nie muszę się śpieszyć. Mogę na spokojnie zaparzyć swoją ulubioną kawę, zjeść śniadanie.  Mamy jedno życie i warto z niego brać jak najwiecej!  W przeszłości wyobrażałam sobie, że zrobię karierę i to nada sens.  Teraz już wiem - nie potrzebuje spełniać się zawodowo. Potrzebuje czasu, aby czerpać z życia jak najwiecej i cieszyć się każdą chwilą! 

To ja, Malala ....

Silna! Niezależna! ( mimo wiary i muzełmańskiego świata) Dziewczęca! Pomocna! Opowieść o małej kobiecie z wielkim sercem!  Malala udowodniła, jak wielką siłę mają słowa! Nie broń! Nie przemoc! A nauka i równość płci to przyszłość!  Swoimi przekonaniami i walką dała światełko w tunelu, nadzieję dla wszystkich dziewcząt!  Kobiety już od urodzenia pokazują jak wielką siła dysponują! Nie wolno nas ograniczać, mówić gdzie nasze miejsce - moje na pewno nie w kuchni. Niech każdy decyduje o sobie! Wydaje się, że żyjemy w cywilizowanym świecie, demokratycznym - a tu nagle się okazuje, że rzeczywistość jest trochę inna - lekarz ma prawo odmówić wypisania tabletki antykoncepcyjnej, obecna władza chce "zmusić" kobiety do rodzenia więcej dzieci - nie proponując zmian w służbie zdrowia, chcą zabrać miejsca w żłobku najmniejszym dzieciom. W dodatku chcą zabrać podstawowe prawa kobietom rodzącym- gdzie tu logika? zafundowali nam reformę edukacji, w której nie będzie m